
Na początku postaram się opisać jak najwięcej z tego co robie, jeśli to nie wystarczy to napiszcie

Moj sprzęt to kołowrotek Shimano Catana 2500 z tylnym hamulcem, Jaxon feeder telestar 360cm, 20-80 wyrzut. Na szpuli kołowrotka mam założone 150 m żyłki 0,20 Yorka, na głównej żyłce mam rurkę (krótszą częścią w stronę szczytówki), do tego przypięty koszyczek (i tu różnie, stosowałem okrągle jak i trójkątne, zawsze z dociążeniem od 20 do 40g, czasem z dnem czasem nie), następne mam zaciśniętą śrucinę i przywiązany krętlik, przypon 50 cm, żyłka 0,16 z haczykiem nr 10 na leszcza.
Próbowałem łowić na kilka sposobów. Pierwszy z nich to położenie wędki na pomoście aby wędka była przydłużeniem żyłki. Do żyłki przymocowywałem małpkę, lub też bombkę. Niestety, nie widziałem żadnych brań. Jeśli chodzi o bombkę, to jednym końcem przymocowywałem ją do 3 przelotki, drugim do żyłki, która była napięta, a bombka zwisała smętnie pod kątem 50-60 stopni do wędziska. Czasem naprawdę leciutkie puknięcie było, ale to chyba drobnica, zresztą nie powtarzało się, a żeby to zaciąć trzeba być mistrzem. Według mnie, i tak to widziałem u innych, przy braniu nawet niedużego leszcza (0,5 kg) bombka taka idzie wyraźnie do góry. Tak czy siak - w ten sposób nie złowiłem nic.
Wtedy z pomostu schodziłem na brzeg. Stawiałem wędkę tak jak na obrazku (równolegle do brzegu):

Żyłkę znowu napinałem, tak że szczytówka była lekko ugięta. Czasem zakładałem dzwoneczek, jednak nic nie widziałem, a dzwonek nie dzwonił. Czasem szczytówka drgała, jednak delikatnie, co mogło być spowodowane wiatrem.
Próbowałem sobie odpowiedzieć czy to ja nie widzę brań, czy ryba nie bierze. Robaki czasem troche są pogryzione, czasem zsunięte z haczyka na przypon, jednak dość rzadko. Wszystko co złowiłem narazie, czyli kilka płoci i 2 jazgarze to przypadek niż celowe łowienie ( tylko z brzegu).
Co do przynęty - łowiłem na białe robaki, raz tylko na czerwone, jednak przez 30 minut nic nie brało, więc je zdjąłem. Co do zanęty. Pierwszy raz miałem zanętę leszczową (bo własnie nan ie sie nastawiam) jaxona + melasa Trapera na leszcza + atraktor zapochowy jakiejś tam firmy i płatki owsiane. Przy tej mieszance ta zanęta mi nie wypadała z koszyczków, wymywana była tylko z brzegów. Drugi raz (czyli wczoraj:P) zmieniłem mieszankę na: Leszcz Specjał Trapera + Troche Trapera Feeder (stosunek 2,5:1 mniej więcej), odrobina atraktora. Wszystko było w miarę sypkie, i tym razem chyba dobre, bo jeśli np. wcyiągałem zestaw po jakimś czasie to koszyk był albo pusty albo sama resztka zanęty. Kilka razy wcyiągałem prawie od razu, i wtedy koszyk był prawie pełny, więc zanęta była dobrze wypłukiwana. Oprócz koszyczka nei donęcam procą ani niczym (moze powinienem?)
Moze głupie stwierdzenie, ale ktos moze sie zapytac czy tam gdzie łowię (jezioro Sajno, Augustów) są ryby, leszcze. Owszem są, widziałem własnie wielkrotnie jak ludzi zarzucali zestawy w to miejsce i łowili przynajmniej 0,5kg lesie. Tymczasem ja nic

Jeszcze innym problemem jest to że już mi się udało posłać na dno 3 zestawy, bo pęka zyłka. Tutaj to się spodziewam, że 0,2 jest za cieńka, jednak wolę sie upewnić. Moze koszyczek 20g+zanęta jest za ciężki na wędke z c. w 20-80g? Może powinienem stosować takie bez dociążenia?
Jeszcze troche dziwna rzecz, którą zauważyłem wczoraj, to fakt ,że koszyk okrąły 40g był znoszony, tzn nie mogłem nijak napiąć żyłki, a po zmianie na trójkątny było OK.
Teraz nie wiem, co robię źle, proszę o pomoc szanownych kolegów, może coś wykombinujemy
